Zależy mi na dobrych relacjach
– mówi Barbara Kobus-Gmyrek, która od 16 lat pracuje na stanowisku księgowej w Departamencie Finansowo-Księgowym i jest jedną z najbardziej doświadczonych osób pracujących w TUZ Ubezpieczenia

Marta Wdowiak: Czy praca na stanowisku księgowej to realizacja Pani planów zawodowych czy efekt zdarzeń losowych?

Barbara Kobus-Gmyrek: Zdecydowanie zdarzenie losowe. Początkowo pracowałam w firmie chemiczno-przemysłowej w dziale sprzedaży. Chciałam jednak rozwijać się i dlatego myślałam o zmianie działu. Gdy pojawił się wakat w dziale księgowości tamtej firmy, postanowiłam wykorzystać szansę. Skończyłam kurs księgowości i udało mi się otrzymać nowe stanowisko.

A jak to się stało, że trafiła Pani do firmy TUZ?

Nadszedł czas zmian. Moja dobra koleżanka, która pracowała w Towarzystwie Ubezpieczeń Wzajemnych TUZ, poinformowała mnie, że potrzebna jest osoba do działu księgowego. Mówiła, że firma jest w trakcie dużego rozwoju i może być to dla mnie szansa. Nie zastanawiając się długo, złożyłam aplikację i znowu się udało 🙂

Opowiadała mi Pani kiedyś, że początki Pani pracy w TUZ były dość specyficzne…

Oj tak, związane to było ze zmianami siedzib firmy. Gdy zaczynałam pracę w 2004 r, firma mieściła się przy ul. Wiślanej (dział szkód) oraz przy ul. Igańskiej (reszta firmy) na jednym piętrze domu, w którym warunki były specyficzne. Zimą bywało bardzo zimno, ponieważ w ramach oszczędności zakręcane było ogrzewanie na dni wolne od pracy, z kolei latem w siedzibie przy ul. Karolkowej, do której się przenieśliśmy, nie było klimatyzacji i komputery tak się rozgrzewały, że trzeba było je chłodzić wiatrakami… Dopiero po zmianie właściciela firmy i przeprowadzce na ul. Poleczki wszystko się poukładało. Potem już nie było takich sytuacji.

A jak wyglądała sama praca na początku działania firmy?

Była zdecydowanie mniej zautomatyzowana. Pamiętam na przykład jak całe teczki z aktami szkód były przynoszone do księgowości w celu dokonania wypłat. Każdą sprawę trzeba było „wziąć w swoje ręce” i zrealizować przelew. Działała kasa. Przyjmowanie wpłat gotówkowych wiązało się z dużą odpowiedzialnością.

Przypuszczała Pani, że tak długo „zakotwiczy” w TUZ-ie?

Z początku nie. Jak wspominałam, warunki pracy były naprawdę wymagające. Były chwilę zwątpienia, ale jestem osobą, która tak łatwo się nie poddaje i, jak widać, było warto 🙂

Czyli brała Pani pod uwagę zmianę firmy. Co więc sprawiło, że Pani kariera zawodowa w TUZ trwa już 16 lat?

Każdy czasami myśli o zmianach, a przynajmniej zastanawia się nad możliwościami zmian. Ja też miałam jakieś „pokusy”. Analizowałam wtedy argumenty, wszystkie „za i przeciw”. Tych pierwszych w TUZ zawsze było więcej, więc ostatecznie zostałam. ☺

Co według Pani sprawia, że w TUZ atmosfera pracy jest tak dobra?

To przede wszystkim ludzie tworzą atmosferę pracy. Moje stanowisko ściśle wiąże się ze współpracą z innymi działami, więc na co dzień mam kontakt z wieloma osobami. Zależy mi na dobrych relacjach, w końcu gramy do jednej bramki.

OTUZ to! Jeśli chodzi o ludzi, przez tyle lat w TUZ zdążyła Pani poznać ich wyjątkowo wielu. Czy szybko Pani nawiązuje znajomości z nowymi pracownikami?

Zdecydowanie lubię kontakt z ludźmi, nie jestem typem „samotnego wilka”, chociaż moje stanowisko może na to wskazywać. Staram się w miarę możliwości poznawać nowych pracowników, choć ze względu na rozwój firmy i rosnącą liczbę pracowników jest to coraz trudniejsze. Rotacja pracowników oczywiście była i jest, dlatego tym bardziej jestem dumna, że jako jedna z 3 osób pracuję w niej od początku istnienia, a dokładniej: od pierwszego roku jej działania.

Jakie momenty były dla Pani najmilsze?

Myślę, że wspólne wyjścia integracyjne. Szczególnie te wyjazdowe. Można wtedy oczywiście dużo lepiej poznać współpracowników, co bardzo łączy i również wpływa na pracę. Niestety pandemia uniemożliwia powrót do takich spotkań.

W zawodzie księgowej ważna jest dokładność i terminowość. Czy taka też jest Pani na co dzień?

Tak, jestem osobą bardzo sumienną i punktualną. Lubię mieć wszystko zaplanowane. Myślę, że pomaga mi to w wykonywanym zawodzie. Ale czasem, nie powiem, dla równowagi pozwalam sobie na małe „spontany”.

A propos dnia codziennego, w jaki sposób najbardziej lubi Pani spędzać czas po pracy?

Bardzo lubię czytać książki, chodzić do teatru i spędzać czas z przyjaciółmi, ale lubię też troszkę poleniuchować na działce.

Bardzo dziękuję za rozmowę. 

Rozmawiała Marta Wdowiak

Ikona dostępności
Aa+
Aa-
Ikona kontrastu