TUZ o mnie walczył
– wspomina Jarosław Maciejkowicz, który od 16 lat pracuje w Departamencie Likwidacji Szkód i jest jednym z najbardziej doświadczonych pracowników TUZ Ubezpieczenia

Marta Wdowiak: Panie Jarosławie, jak to się stało, że wybrał Pan taką ścieżkę zawodową?

Jarosław Maciejkowicz: Po ukończeniu Pomaturalnego Studium Samochodowego, w którym uzyskałem tytuł i uprawnienia technika samochodowego, i po odbyciu służby wojskowej na początku lat 80., dowiedziałem się o wakacie na stanowisku technika likwidacji szkód w PZU. Zgłosiłem swoją kandydaturę, odbyłem rozmowę i dzięki posiadanemu wykształceniu, pracę otrzymałem.

Przez całą karierę zawodową związany jest Pan z branżą ubezpieczeniową?

Dokładnie tak. Od samego początku zajmuję stanowiska związane tylko z działem likwidacji szkód.

A jak wyglądał dział 16 lat temu, gdy zaczynał Pan pracę w TUZ? I co zmieniło się od tego czasu?

Na początku mojej pracy w TUZ TUW dział likwidacji szkód składał się z dosłownie garstki pracowników. Ale idziemy z duchem czasu. Daje się wyraźnie odczuć, że firma stawia na rozwój naszego działu i oczywiście firmy jako całości. Jednym ze znaków czasów był na przykład projekt mobilnej likwidacji szkody, który znacznie przyspieszył i usprawnił procesy likwidacyjne w naszym dziale.

Panie Jarosławie, a jak Pan widzi TUZ Ubezpieczenia za kolejne 15 lat?

Jeśli firma nie zmieni obranego toru, a wierzę, że dalej będzie się rozwijać w tak dobrym kierunku, to widzę duże szanse na to, aby TUZ stał się jedną z wiodących firm ubezpieczeniowych na rynku.

Patrząc z perspektywy czasu, co jest największym wyzwaniem w pracy w Departamencie Likwidacji Szkód?

Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Często musimy pracować pod presją czasu i goniących nas terminów oraz norm. Czasami wyzwaniem bywa też kontakt z trudnym klientem.

Rozumiem, że dobry likwidator szkód powinien być odporny na stres?

Zdecydowanie odporność na stres to podstawowa cecha potrzebna w tej pracy. Druga niezwykle ważna, tak jak wspomniałem, to umiejętność pracy pod presją czasu.

Co radziłby Pan osobom, które dopiero zaczynają swoją karierę w TUZ?

Być pozytywnie nastawionym, uśmiechniętym oraz zżyć się z zespołem.

Podczas 15 lat pracy w firmie poznał Pan zapewne szereg ciekawych osób, czy poza pracą utrzymuje Pan kontakty ze współpracownikami?

Tak. Z kilkoma byłymi, a także obecnymi pracownikami, utrzymuję kontakty również poza pracą.

Czy były jakieś przełomowe momenty podczas tego okresu pracy?

Przełomowym momentem był dla mnie czas, w którym dostałem propozycję pracy z innej firmy, a TUZ „walczył” o mnie. Było to bardzo miłe, poczułem się doceniony i postanowiłem zostać w TUZ.

Jak Pan spędza czas po pracy? Aktywnie czy raczej w domowym zaciszu?

Czas głównie spędzam z rodziną, w tym z moimi dwoma wnuczkami.

Czego życzyć Panu na ten Nowy Rok?

Zdrowia i podwyżki.

Oczywiście tego Panu życzę, dziękuję serdecznie za rozmowę.

Rozmawiała Marta Wdowiak

Ikona dostępności
Aa+
Aa-
Ikona kontrastu