Magdalena Stefan menedżerka z zespołu TUZ Ubezpieczenia, entuzjastka swojej pracy i wielka fanka jazdy na rowerze, postanowiła odwiedzić kilkoro agentek i agentów współpracujących z TUZ na terenach popowodziowych i sprawdzić, jak są zadowoleni z produktu, który oferowali swoim klientom i klientkom. Ubezpieczenie domu i mieszkania “Bezpieczny Dom” – bo o nim mowa – miało m.in. na okoliczność powodzi zabezpieczać, a Magda jest jego autorką. Osobiście odebrała w 2022 roku za ten produkt godło “Teraz Polska”, zanim przekazała go do zarządzania w kolejne, dobre ręce.
Pojechała teraz sprawdzić czy ubezpieczenie zadziałało jak na to liczyła, czy agenci czują, że pomogli swoim klientom i klientkom i co jeszcze można zrobić lepiej? Poniżej jej drugi wywiad z wyprawy
Magdalena Stefan (TUZ Ubezpieczenia): Witam serdecznie. Jesteśmy w multiagencji Ubezpieczenia Agnieszka Małysz w Dzierżoniowie. Będziemy rozmawiać z właścicielką i z poszkodowaną. Poproszę żeby się przedstawiły.
Agnieszka Małysz: Witam Agnieszka Małysz. Jestem właścicielem multiagencji. Ponadto od 14 lat pracuję z agentami ubezpieczeniowymi na terenie dolnośląsko-opolskim. Mam zatem jakieś doświadczenie w sprzedaży ubezpieczeń, ale przede wszystkim także we współpracy z agentami i wiem z jakimi problemami zderzamy się wszyscy jako agenci ubezpieczeniowi. Nie tylko ze strony towarzystw ubezpieczeniowych, ale także ze strony klientów, którzy się u nas ubezpieczają.
Sylwia Świątek: Witam serdecznie. Nazywam się Sylwia Świątek. Jestem Państwa agentką ubezpieczeniową…
MS: i jednocześnie też poszkodowaną, tak?..
ŚŚ: Dokładnie tak – jestem państwa agentką ubezpieczeniową i jednocześnie też poszkodowaną w powodzi. Tak, woda również mnie dotknęła i to dość dotkliwie. Staram się przetrwać ten okres tak jak i państwo. I tutaj nasza rozmowa – też będzie szła w takim kierunku, żeby porozmawiać o problemach, które wszystkich nas dotknęły podczas tej powodzi.
MS: Rozumiem że jest pani ubezpieczona?
SŚ: Oczywiście, że tak.
MS: Czyli dom ma pani ubezpieczony.
SŚ: Przy wyborze ubezpieczenia skupiałam się na zakresie i wielu, wielu innych czynnikach. Tak jak każdy, sprawdzałam ceny, sprawdzałam zakres, ale również brałam pod uwagę zagrożenie – przede wszystkim właśnie powodziowe, bo mieszkam na terenach zalewowych i miałam tego świadomość, że gdyby przyszła woda, no to może dojść do sytuacji, że moja nieruchomość może zostać zalana. Oczywiście żyłam w przeświadczeniu, że nigdy się to nie wydarzy. I biorąc to pod uwagę, wybrałam ubezpieczyciela, który gwarantował mi zakres tej powodzi w ubezpieczeniu.
MS: Jaką wartość niesie to ubezpieczenie? Czyli powiedziała pani, że jakiś taki spokój?
SŚ: Spokój, bezpieczeństwo. Przede wszystkim, kupując takie ubezpieczenie mam świadomość, że jeżeli coś się wydarzy, to nie zostaję z tym problemem sama. Wiem, że mogę liczyć na to, że jeżeli coś się stanie to koszty poniesie ubezpieczenie. Mam pieniądze na odtworzenie wszystkiego. Tak więc nie zostaje z tym, na tak zwanych zrzutkach czy jałmużnach, czy prośbach czy zbieraninach od rodziny, bo wiadomo, że nie po to kupujemy ubezpieczenie, żeby później kogoś prosić o pieniądze
MS: … czyli też taką niezależność
SŚ: Tak i przede wszystkim bezpieczeństwo. Po prostu bezpieczeństwo, że jak coś się stanie będą te pieniądze. Kiedyś się bałam ognia. Teraz się boję ognia i wody, bo są to dwa ryzyka, których nie jesteśmy w stanie w żaden sposób zatrzymać, bo woda, tak samo jak ogień, zabiera niemalże wszystko.
Agnieszka Małysz: Tu jest jeszcze kwestia tego, że przy ubezpieczeniu też zwracamy uwagę na to, że klienci bardzo często przychodzą z taką nieświadomą potrzebą ubezpieczenia domu pod kredyt, co wiemy, że nie zawsze ta suma kredytu jest jednoznaczna z rzeczywistą wartością domu, bo czasami klient ma kredyt na 200 000 zł, natomiast dom jest wart dużo, dużo więcej i niestety dzisiaj w przypadku powodzi, która się odbyła, zdarzamy się z takimi sytuacjami, że klient ucieszony tym, że to ubezpieczenie jednak miał się, jednak okazuje się, że miał ubezpieczone tylko mury na tylko ułamek wartości domu, a niestety domu całego nie ma. Albo tak jak w naszym przypadku – jest sytuacja taka, że dom jest do wyburzenia – piękny duży dom, który jest warty kilkaset, o ile nie milion, ubezpieczony na ułamek sumy i klient tak naprawdę zostaje bez niczego, bo kredyt się spłaci, a pieniędzy już później nie ma.
MS: Ja też uważam, że mają państwo też dużą taką rolę społeczną, ponieważ właśnie klientów uświadamiacie, że jednak warto tę uwagę poświęcić i być może zapłacić troszkę więcej, ale ubezpieczyć to, co jest faktycznie istotne dla klienta – nie tylko formalności związane na przykład z cesją na bank w przypadku kredytu.
SŚ: Dokładnie tak jest, że przede wszystkim skupiamy się na tym, żeby ten zakres ubezpieczenia był jak najszerszy. Jeżeli to jest możliwe, to all risk. Jeżeli w danym towarzystwie nie ma takiego zapisu o all risku, to żeby to był chociaż najbardziej szeroki zakres. Bo wtedy mamy pewność, że jest tych wyłączeń jak najmniej i gdy dojdzie do szkody, to klient sprawdza wyłączenia, nie ma w wyłączeniach, no to tak – mam odpowiedzialność i to jest najistotniejsze w tym przypadku.
MS: A jakie jeszcze dodatkowe ryzyka do ubezpieczenia domu najczęściej państwo proponują?
SŚ: Wszystko wynika z tego co klient ma przy tym domu, bo jeżeli chodzi o sam dom, to mury – to jest pierwszym kolejność. Natomiast kolejną rzeczą będą ruchomości, czyli majątek, który sobie gromadzimy przez wiele, wiele lat. Czyli czy to będą meble, czy to będą rzeczy osobiste, tutaj nawet odgrywają rolę w tym momencie jak dla mnie, po tej szkodzie, najdrobniejsze rzeczy – takie jak buty, torebki, rzeczy osobiste, kosmetyki, które nieświadomie kupujemy idąc do drogerii, okazuje się, że kupujemy – nie wiem – tu za 20 zł tu za 50 – 100 zł i nagle się okazuje, że nic nie mamy. Musimy to od nowa kupić, więc się okazuje, że tych pieniędzy naprawdę trzeba bardzo, bardzo dużo na start.
AM: Trochę niestety nieszczęśliwe zdarzenia otwierają oczy, głównie klientom. Są też dla nas takim dobrym przykładem, który możemy wskazać. To jest właśnie kwestia ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej. Często jest tak, że klient sobie ją ubezpiecza na 10 – 20 tys., a mieszka na przykład w bloku, mieszka na przykład w kamienicy, zupełnie nieświadomy tego, że czasami jego mieszkanie – czy z jego winy czy nie z jego winy – może stać się zarzewiem jakiegoś poważnego nieszczęścia, na przykład pożaru czy zalania kogoś tam w dół. No i okazuje się, że przy tak niskiej sumie ubezpieczenia oc w życiu prywatnym, no to nie jest w stanie pokryć szkód, które się wydarzyły. Mieliśmy tutaj też kilka – to akurat były pożary – ale mieliśmy właśnie sytuacje takie, że w mieszkaniu naszej klientki wydarzył się pożar, no i inne mieszkania ucierpiały, no i tutaj się pojawia właśnie zawsze problem tego typu – co z tym fantem zrobić, kiedy sąsiedzi przychodzą i chcą odszkodowania.
A poza tym jest jeszcze kwestia tego, że mamy zwierzątka w domu różne – mniejsze, większe, ale szkodniki i to niekoniecznie są to te szkodniki, które nam w domu robią szkodę, ale czasami potrafią pójść robić szkody gdzieś indziej. Ja na przykład się śmieję, bo mam labradorkę jeszcze, która jak była jeszcze młoda i energiczna to potrafiła zbiec z górki i się bardzo chciała przywitać z rowerzystą i pan rowerzysta kiedyś się przewrócił przez nią. Na szczęście na trawę i się nic nie wydarzyło, ale jak sobie uzmysłowiłam, że mogła go po prostu zrzucić i jak on by wpadł na przykład na ulicę i nie daj bóg, to mogły być poważne jakieś problemy z tego tytułu.
Człowiek się czuje trochę bezpieczniej i pewniej jeżeli ma polisę, bo zawsze nie czuje takiego bólu, że „straciłem i nie mam”, tylko „no trudno, zdarzyło się, ale dostanę pieniądze na odtworzenie” – co jest istotne i daje nam spokój wewnętrzny.
MS: Dziękuję paniom za rozmowę 😊